środa, 12 lutego 2020

#113

Zawsze byłam zdania, że jeżeli nie udzielam się za mocno słowem pisanym w sieci, to znaczy to, że wszystko idzie tak gładko i tak dobrze mi, że nie czuję takiej potrzeby. Coś w tym jest.

Ostatnio mnie dopadła rutyna, ale taka, którą dostrzegam w dość zabawny sposób. Na przykład kiedy idę na pociąg do pracy, zawsze dokładnie w tym samym miejscu robi mi się gorąco i muszę rozpiąć płaszcz albo zdjąć szalik. Z kolei kiedy wracam, dokładnie w tym samym momencie łapie mnie kolka, jeżeli zjem obiad tuż przed wyjściem i robię to bardzo szybko, żeby zdążyć na pociąg. Taka to moja rutyna, którą ostatnio dostrzegam, trochę mnie to bawi ale z drugiej strony też zasmuca. Z trzeciej: czego ja oczekuję? Zawsze mogę zacząć chodzić inną trasą.