No to proszę bardzo oto oni - wielcy zapomnieni. Tutaj też będzie wyjątek i przytoczę 2 piosenki jednego artysty.
#1.2 moshimoss - Gruttuviti
Tutaj już mi brakuje słów i tego po prostu trzeba słuchać, najlepiej przy przygaszonym świetle albo gdzieś na dworze wieczorem albo przed zaśnięciem albo bardzo rano. Albo jak ktoś sobie wymyśli, byle to celebrować.
#2.2 moshimoss - 1552
I tutaj rozpoczyna się dramat. Ponieważ utwór pochodzi z albumu 'Endless Endings', który został praktycznie zwinięty z internetu. Jest kilka utworów na youtubie, ale jest ich naprawdę niewiele. Zniknął ze spotifaja, z deezera, nie ma go nawet na stronie Kosuke Anamizu (to on kryję się pod słowem 'moshimoss'. I jest jedyny japoński sklep internetowy, który posiada te płyty jeszcze w sprzedaży. Spieszcie się więc. No i niestety nie mogę się podzielić tym utworem. Ponieważ nigdzie go nie znalazłam.
#3.2 Bing&Ruth - Postcard from Brilliant Orange
(proszę nie patrzcie na video)
Jakbym miała w środku brzmieć, to myślę sobie, że właśnie brzmiałabym tak.
#4.2 Lisa Gerrard - Now You Are Free
Powiedzcie, że widzieliście Gladiatora i że nie rozkleiliście się w ostatniej scenie i kiedy zaczyna śpiewać Lisa. Powiedzcie, ale nikt wam nie uwierzy.
#5.2 Jónsi&Alex, czyli Riceboy Sleeps - Happiness
To mnie wzrusza jak cholera.
#6.2 Tambour - Sleepers
#7.2 Balmorhea - Truth
Tak zwany klasyk. Teoretycznie cała ta lista się składa z klasyków, ale to jak klasyk nad klasykami.
#8.2 Youth Lagoon - Montana
Jeżu tutaj mam tak silne beztroskie, infantylne wspomnienia że aż nie wierzę w to że to było tak niedawno!
#9.2 Seabear - Cold Summer
Mój pierwszy islandzki koncert.
#10.2 Ólafur Arnalds.
CAŁY. Nie jestem w stanie wybrać jednej, jedynej piosenki. Pozostawię tu jedynie całą najnowszą płytę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz