niedziela, 3 września 2017

#48

Śniło mi się że

Byłam znów szkolniakiem. W mojej szkole robili jakieś badania/eksperymenty odnośnie dzieci będących wewnątrz... działającej pralki. Chodziło o nieważkość, oczywiście to nie ma żadnego sensu ale w tym śnie tak to się objawiało.
Ja powiedziałam, że mam klaustrofobię i że bardzo nie chcę żeby mnie tam wkładali i wtedy kiedy trwała lekcja informatyki przyszła po mnie jakaś dziewczynka i zaprowadziła do piwnicy i wtedy próbowała włożyć do pralki pełnej ubrań i włączyć ją. Byłam przerażona, krzyczałam i płakałam. Okazało się, że w całą sprawę są zamieszani nauczyciele i mój lekarz rodzinny i wszyscy nagle zebrali się w tej piwnicy. Korzystając z okazji powiedziałam mojej lekarce rodzinnej co tak naprawdę o niej myślę (co było akurat rzeczą którą bardzo chętnie zrobiłabym w życiu prawdziwym) i o jej 'leczeniu'.

I wtedy nagle przeniosłam się do świata Twin Peaks i finałowego odcina (KTÓRY DZIEJE SIĘ DZIŚ, to pewnie z tych emocji).
To było tak, że Doppelganger próbował dorwać Coopera i ja założyłam taką bohaterską grupę zapaleńców 'na pomoc Cooperowi' i pomagaliśmy mu się ukryć i ukryliśmy go w najwyższym mieszkaniu jakiegoś bloku. Ale Doppelganger wiedział o tym i podjechał tam i wtedy zobaczył na ulicy trzeciego Coopera, który próbował upodobnić się do niego i wtedy akurat ćwiczył ruchy i wymowę tak jak Doppelganger. No i ten właściwy Zły Bliźniak go załatwił i zaczął się wspinać po schodach tamtego bloku. My próbowaliśmy go powstrzymać, on próbował w nas celować, ale ja mu wyrwałam ten pistolet i raz w niego strzeliłam ale nic mu nie było. I nagle było takie STOP i wszyscy się zatrzymali i pytają 'Gdzie jest Wojtek?' i Doppelganger odpowiada 'poszedł smażyć boczek do mieszkania naprzeciwko' i akcja zaczęła się od nowa. W końcu dotarł do tego mieszkania i okazało się, że dobrego Coopera już tam nie ma tylko inni waleczni wojownicy z naszej drużyny uzbrojeni w broń domową: wielkie stojące lampy, jakieś kuchenne noże albo szczotki do włosów. I był tam też mały kotek i rzucaliśmy w niego tym kotkiem i on w nas też. I w pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę jak bardzo go zmasakrowaliśmy, że ma połamane nóżki, powyrywane futro, cały się trzęsie i tak dalej. I wtedy wszyscy razem (z Doppelgangerem też) usiedliśmy w kręgu i ratowaliśmy tego kotka.

A wszystko to dla małego kiciusa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz